Demony domowe cz. 2


Tekst, który oddaję w Wasze ręce jest kontynuacją poprzedniego artykułu – polecam zacząć od niego. W dawnych, a może nie tak dawnych jak by się wydawało, czasach nasze domy i obejścia zamieszkiwała cała rzesza nadprzyrodzonych istot. Demony domowe miały przewrotną naturę – pomagały ludziom, ale tylko pod warunkiem, że ci odpowiednio o nie dbali. O Domowichu, Bożątkach, Aitwarze i Chlewniku pisałam poprzednio, dziś opowiem Wam kolejnych duszkach domowych.

Polski folklor ludowy jest mieszanką różnych wierzeń i zwyczajów, podstawę stanowią jednak mity i opowieści słowiańskie. Słowianie we wczesnym średniowieczu wierzyli w magiczną rolę określonych gatunków zwierząt, często wiązali je też z konkretnymi bóstwami. Najbardziej znane są zapewne dzik – święte zwierzę gromowładnego Peruna oraz koń, przy pomocy którego można było przepowiedzieć przyszłość. Niebagatelną rolę w słowiańskich wierzeniach pełniły również ptaki. Wróżono z lotu jaskółki, niekiedy przypisywano jej także sprowadzenie ognia – taki słowiański, opierzony Prometeusz.

Przypisywanie wyjątkowej roli ptakom przejawia się także w wierze w ornitomorficzne demony domowe. W poprzednim tekście pisałam już o przydatnym, lecz złośliwym Aitwarze, teraz nadszedł czas na Kłobuka. Duszek ten przyjmował postać czarnego, przemoczonego kurczaka. Przesiadywał na granicy obejścia budząc litość. Kiedy ktoś zabrał go do domu, ukazywał swoją nadprzyrodzoną naturę. Należało wymościć mu beczkę i karmić. Wdzięczny Kłobuk kradł dobra sąsiadom i znosił je do domu. Zaniedbany zaczynał jednak szkodzić. Plonek również przyjmował postać czarnego kurczaka. Zamieszkiwał pola i był dobrotliwym, opiekuńczym demonem dbającym o bezpieczeństwo plonów.

Kolejnym demonem, może nie ornitomorficznym, ale wykluwającym się z jajka, był Chowaniec, zwany również Inkluzem. Jak sama nazwa wskazuje, demon ten był początkowo schowany – w jaku czarnej kury a najlepiej czarnego koguta. Kiedy udało się pozyskać taki produkt, należało wsadzić go pod pachę. Następnie przez dziewięć tygodni trzeba było chodzić z jajkiem unikając kąpieli i modlitwy. Po tym czasie powinien wykluć się Inkluz, będący od tej pory wiernym domowym pomocnikiem. Wyhodowanie Chowańca było zadaniem dosyć trudnym i w interesujący sposób nawiązującym do wierzeń słowiańskich. Jajko we wczesnym średniowieczu stanowiło symbol odradzającego się życia. Skorupki jajek odkrywane były w grobach. Znano również pisanki – gliniane zdobione jajka, które znajdowano w pochówkach i na osadach. Niekiedy pełniły one także funkcję grzechotek mających odstraszać szkodliwe siły.

Chowaniec – ilustracja pochodzi z książki “Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach” autorstwa Witolda Vargasa i Pawła Zycha.

Nieodłącznym elementem ludzkiego życia jest śmierć a miejsca pochówku stanowią nierozłączną całość z osadami. Dlatego, mimo iż nie można ich zaliczyć do grona demonów domowych, wspomnę tu o swoistych strażnikach kurhanów – Julkach. Przedstawiano je jako małe ludziki zamieszkujące płaszcze nasypów i strzegące dawnych miejsc pochówku przed profanacją przez śmiertelników. Jeżeli ktoś postanowił zakłócić wieczny odpoczynek przodków, Julki sprowadzały nieszczęścia i choroby. Również pierwsze chrześcijańskie cmentarze miały swoich demonicznych strażników – przyjmujące postać myszy Smędy.

Najsmutniejszym, i według mnie najbardziej przerażającym demonem, jaki mógł nawiedzić domostwa, było Stradczę. Pochodzenie tej istoty jest typowo chrześcijańskie – w Stradczę zmieniało się dziecko, które zmarło bez chrztu. Powracało co siedem lat i głośnym krzykiem domagało się dokonania należnego obrzędu. Jeżeli przerażeni dopełnili obowiązku, Stradczę znikało a dusza doznawała zbawienia. Jeśli jednak żywi nie sprostali zadaniu, sytuacja powtarzała się równo co siedem lat. Za trzecim razem Stradczę zabierało rodziców ze sobą.

Nie są to wszystkie demony, które zamieszkiwały niegdyś domy i obejścia. Wybrałam kilkoro moim zdaniem najciekawszych. Na koniec wspomnę jeszcze o, moim zdaniem, najbardziej intuicyjnym demonie. Takim, w którego istnienie najłatwiej jest uwierzyć, którego spotkał pewnie niejeden z nas. Jest to Stukacz – istota o nieokreślonym wyglądzie, kryjąca się w ciemności i odpowiedzialna za wszelkie szmery, stuki i skrzypienia. Jeżeli macie ochotę przeczytać bardziej naukowe opracowanie o duchach i demonach zapraszam na moją Academię edu. Pod linkiem https://independent.academia.edu/AleksandraZuzanna, zupełnie za darmo, dostępny jest artykuł „Duchy i demony domowe w folklorze wsi polskiej”. Polecam także prostą, odpowiednią dla dzieci książkę autorstwa Pawła Zycha i Witolda Vargasa „Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach”. To stamtąd czerpałam ilustracje. Pamiętajcie też proszę, że demonologia to zagadnienie trudne i skomplikowane. Ja na tym blogu staram się popularyzować niektóre zagadnienia. Oczywiście, w miarę swoich możliwości.

Powiązane artykuły:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *