Duchy i demony – od wczesnego średniowiecza po współczesność


Artykuł, który właśnie wpadł Wam w ręce jest skróconą, pisaną wersją wykładu, który mam w swojej ofercie. Z zasady nie nagrywam prelekcji ale z myślą o tych, którzy posłuchać by chcieli, a z jakiś powodów nie mogą, powstaje seria artykułów. Myślę, że przygotuję tekst o każdym z wykładów z mojej oferty.

Tytuł artykułu obejmuje długi okres czasu – zaczynamy w czasach Słowian i Wikingów, kończymy nawet nie tyle w skansenie co… we własnym domu. Współcześnie wiele rzeczy robimy „na szczęście” (np. odpukujemy w niemalowane drewno) albo, odwrotnie, coś przynosi pecha (chociażby przechodzenie pod drabiną). Źródła tych wierzeń są różne bo i bardzo dynamiczna jest historia naszej kultury. Niewątpliwie jednak część z nich ma korzenie w religijności dawnych Słowian. W naszej, współczesnej, kulturze zachowało się kilka postaci demonicznych, teraz włożonych między bajki. Każdy zna rusałkę, wodnika i wąpierza. Inne, jak demony domowe, są mniej znane. Problem w tym, że trudno jest stwierdzić, które demony mają faktycznie słowiańskie korzenie, a które powstały dużo później. Zapraszam na przegląd paru osobistości – wybranych przeze mnie istot demonicznych.

Zawsze, gdy mówię lub piszę o demonach słowiańskich, przytaczam podział Jerzego Strzelczyka, przypomnę go w skrócie:

Półdemony to istoty z pogranicza świata ludzi i istot nadprzyrodzonych. Mówiąc wprost to ludzie, którzy przez swoją społeczność z jakiegoś powodu zostali uznani za dziwnych. Przypisywanie magicznych mocy wyróżniającym się osobom, zwłaszcza niepełnosprawnym umysłowo, jest naturalne dla wielu społeczeństw. Już w czasach epoki kamienia takim ludziom często przypadała rola szamana. Półdemonem mógł więc zostać ktoś kulawy, dziwny z wyglądu lub lunatykujący. Dowolność jest duża.

Demony domowe – duża grupa generalnie dobrotliwych, opiekuńczych duszków. Większość z nich prawdopodobnie została powołana do życia już w czasach chrześcijańskich. Napiszę o nich oddzielnie, dlatego pominę je w niniejszym tekście.

Demony wywodzące się od ludzi zmarłych przedwczesną lub gwałtowną śmiercią to wszyscy nasi wisielcy, samobójcy i utopce. Istoty powstałe w wyniku niewłaściwej, złej śmierci.

Demony doli, chorób i śmierci. Do tej grupy zaliczamy istnienia z pogranicza świata pomniejszych bóstw i demonów, jak Dola, Baba Jaga czy Marzanna. Należą do nich także wszelkie baby cmentarne i odpowiedzialne za poszczególne choroby, np. dżumę.

– Ostatnią kategorią są demony zła, dla nas najbardziej naturalne. W chrześcijaństwie istoty demoniczne są typowo szkodliwe i przeklęte. Demony zła to odpowiednik diabła i jego kuzynów.

Zacznę od dwóch pań z pogranicza świata bóstw i demonów. Marzanna, zwana inaczej Morą lub Śmiercichą to istota o dwóch obliczach. Zazwyczaj przedstawiano ją jako starą, brzydką kobietę będącą uosobieniem zimy i jej niszczycielskich mocy. W opowieściach mitologicznych nadawano jej jednak inny kształt – pięknej i młodej Dziewanny. To właśnie jej nieszczęśliwy romans z Jaryłą doprowadza do zmiany pór roku – po zimie następuje wiosna a Słowianie świętują Jare Gody.Nam po Jarych Godach pozostał między innymi zwyczaj topienia kukły zwanej właśnie marzanną.

Marzanna – grafika autorstwa Emilii Krajewskiej. Link do projektu: https://nightowl.pl/pjatk/

Dola to bóstwo niższego rzędu lub demon losu i przeznaczenia. Ukazywano ją albo jako istotę pojedynczą albo pod postaciami trzech kobiet. Wiązano je z prabogiem Rodem i wierzono, że były one obecne w trakcie życia człowieka. Analogią dla słowiańskiej Doli jest wschodniobałtyjska Laima – jedna z moich ulubionych bogiń.

Baba Jaga to bardzo tajemnicza postać, zasługuje na oddzielny wpis, który pojawi się wkrótce. Jest to istota z pogranicza świata demonów i baśni – do końca nie wiadomo, czy w nią wierzono, czy tylko opowiadano dla niej dla rozrywki. Według niektórych przekazów tworzyła parę z Leszym. Pełnili oni rolę opiekuńczych bóstw lasu. Karali tych, którzy o las nie dbali i nagradzali szanujących dary natury.

Pominę tutaj trójcę demonów wodnych – Rusałkę, Topicha i Babę Wodną. Oddzielny tekst o nich znajdzie się tutaj niebawem. Musicie mi wybaczyć te pominięcia. Celem tego bloga jest publikacja krótkich, lekkich tekstów. Gdybym napisała w jednym tekście wszystko, co chcę Wam przekazać o demonach, powstałaby krótka książka  Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mam więc nadzieję, że taki system pisania nie zniechęci Was i będziecie zaglądać do innych tekstów 🙂

Jednym z demonów o prawdopodobnie słowiańskich korzeniach jest Wiła. To istota zamieszkująca pogranicza lasów i łąk. Kojarzono ją ze śpiewem i tańcem. Pod postacią pięknej, młodej kobiety miała uwodzić zbłąkanych młodzieńców. Nieszczęśnik trafiał potem do tanecznego koła i mógł zostać zatańcowany na śmierć.

Południca również była postacią kobiecą ale nieco mniej atrakcyjną – wychudzoną, bladą i z sierpem w ręku. Dla mnie to „demon udaru słonecznego”. Jej domeną były otwarte pola, zwłaszcza w upalne, letnie dni. Stanowiła przestrogę przed zbyt ciężką pracą – dopadała ludzi, którzy nie robili przerwy w południe. Osoby, które spotkały południcę zapadały na dreszcze i gorączkę, często kończyło się to śmiercią. Czasem przyjmowała postać wiru powietrznego.

Południca – obraz pochodzi z książki „Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach”

Wąpierze to chyba jedyne demony, na których istnienie (a raczej wiary w nich), mamy archeologiczne dowody. Istoty te powołały do „życia” zmiany w obrządku pogrzebowym. W momencie stopniowej chrystianizacji Słowian, Kościół nakazywał grzebanie zmarłych w całości, niespalonych. Miało to na celu wyraźne oddzielenie się od pogańskich zwyczajów. Pomysł, w gruncie rzeczy, dobry, zmiana widoczna od razu. Przemiany w wierzeniach następowały jednak powoli. Spowodowało to powstanie wiary w nowego demona – niespalonego Wąpierza. Wystarczyło, że komuś za życia przypisywano dziwne moce bądź zmarł on „złą śmiercią” – gwałtowną lub przedwczesną. Wtedy istniało ryzyko, że po śmierci stanie się upiorem. Archeologicznym świadectwem są pochówki antywampiryczne – z oddzielonymi czaszkami wkładanymi między nogi, z ciałami odwróconymi twarzami do ziemi lub skrępowanymi.

Wiarę w różnorodne demony trzeba brać z lekkim przymrużeniem oka – przenikają się tu światy mitologiczne i wierzeniowe. Nie do końca wiadomo, które z tych istot powstały w czasach słowiańskich a które nieco później. A co mamy do dziś? Poza zakazami przechodzenia pod drabiną i witania się przez próg, całe stado białych dam, w które wyposażony jest każdy szanujący się zamek i pałac. Mamy też różnorodne „strachy” – a to z piwnicy a to spod łóżka a to z dawnego pola bitwy. O demonach na tym blogu będzie jeszcze nie raz, mam nadzieję, że narobiłam Wam ochoty na kolejne teksty 🙂

Powiązane artykuły:


2 odpowiedzi na “Duchy i demony – od wczesnego średniowiecza po współczesność”

  1. Świetne i wciągające! Bardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga! Czyta się z przyjemnością! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *