Znowu biorę się za temat trudny i rozległy próbując stworzyć krótki artykuł dla laika. Ten tekst będzie przede wszystkim archeologiczną analizą obrządku pogrzebowego Słowian przed chrystianizacją. Słowiańszczyzna jest bardzo rozległym terytorium więc dla porządku będę się trzymać głównie ziem polskich. Nie da się zaprzeczyć, że zawsze chowanie zmarłych jest odzwierciedleniem wierzeń. Wczesne średniowiecze to czas, dla którego mamy już jakieś, choć nie zawsze wiarygodne, źródła pisane. W muzealnych gablotach można też znaleźć zabytki wiązane z wizją zaświatów. Źródłem do badań wierzeń dawnych Słowian jest też folklor Słowian współczesnych. Z powyższych powodów, poza czysto archeologicznymi aspektami, poruszę też kilka wierzeniowych.
Słowianie pojawiają się na arenie dziejów na przełomie VI i VII wieku i od razu, jak to ludzie, zaczynają umierać i chować swoich zmarłych. Cmentarzyska były lokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie osad w pobliżu cieków wodnych. Zazwyczaj rzeki i strumienie stanowiły naturalną granicę pomiędzy miejscami przeznaczonymi dla żywych i zmarłych. Wielkość nekropolii jest ściśle związana z wielkością osady oraz czasem jej użytkowania. Z terenów Polski znanych jest stosunkowo niewiele cmentarzysk datowanych na okres VI-X wieku. Prawdopodobnie jest to wynikiem rozproszonego osadnictwa. W początkowym okresie zdecydowanie przeważa obrządek ciałopalny. Nie znaczy to jednak, że grobów szkieletowych zupełnie nie ma. Oczywiście wchodzą tu w grę różnice regionalne, ale archeologia zna przykłady inhumacji zupełnie nie związanej z przechodzeniem na obrządek chrześcijański.
Na początek weźmy jednak na celownik groby ciałopalne. Można wyróżnić kilka ich typów. Dwa pierwsze to popielnicowe obsypane resztkami stosu oraz jamowe ze szczątkami ludzkimi, wyposażeniem i resztkami stosu. Kolejną kategorią mogą być tak zwane groby stosowe, czyli szczątki ludzkie z resztkami stosu i wyposażeniem zakopane w miejscu palenia stosu. Do ostatniego typu można by zaliczyć kości ludzkie wybrane ze stosów i złożone do ziemi. Wszystkie powyższe rodzaje ciałopalnych pochówków umieszczano pod nasypami kurhanów, czasem pojedynczo a czasem po kilka.
Intrygującą kwestią jest tak zwana strefa bezpochówkowa. Okazuje się, że w pewnym czasie, przypadającym na okres od końca VIII wieku, grobów jest zdecydowanie mniej niż musiało być umierających ludzi. O czym może świadczyć taka sytuacja? Prawdopodobnie o tym, że istniała jakaś forma obrządku, która nie pozostawiła po sobie śladów do czasów współczesnych. Możliwe, że Słowianie umieszczali swoich zmarłych w naczyniach stawianych na szczytach kurhanów. Po pewnym czasie naczynia spadały, rozbijały się a prochy rozsypywały. Być może urny ze szczątkami ludzkimi ustawiano na słupach a ich dalszy los był analogiczny co tych na szczytach nasypów. Niewykluczone, że robiono coś jeszcze zupełnie innego. Ze źródeł etnograficznych wiemy, że niektóre kultury pozostawiały swoich zmarłych na pożarcie dzikim zwierzętom lub w inny sposób trwale pozbywały się zwłok. Przychodzi mi na myśl, jeszcze jedna możliwość, choć nie nie jest podparta dowodami. Skoro słowiańska strefa chtoniczna była związana z wodą, być może tam też lądowała część ludzkich prochów? Zaznaczam, że jest to moja luźna myśl.
Ciekawą formą pochówków były groby typu Alt Käbelich. Miały one owalny lub czworoboczny kształt, co, zdaniem niektórych badaczy, upodabnia je do półziemianek mieszkalnych. Sporych rozmiarów jamy były wypełnione rozsypanymi szczątkami ludzkimi. Być może ponad nimi pierwotnie umieszczano drewniane konstrukcje, zwane domami zmarłych.
Obrządek inhumacyjny u Słowian kojarzony jest głównie z działalnością chrystianizacyjną. Trzeba jednak zaznaczyć, że np. w rejonie ujścia Odry odkrywano cmentarzyska birytualne datowane na IX-XI wiek. Z reguły ciała umieszczano pod kurhanami na planie koła o zróżnicowanej średnicy. Z niektórych cmentarzysk znane są przykłady śladów po drewnianych słupach otaczających nasypy.
Wraz z okresem przechodzenia na wiarę chrześcijańską obrządek szkieletowy staje się powszechny. Stopniowo nekropole przyjmowały formę płaskich cmentarzysk rzędowych. Jest to związane z nauką Kościoła, który pragnął w jak najbardziej widoczny sposób oddzielić pogan od chrześcijan. Całkiem słusznie uznano, że dobrze, gdyby nowo nawróceni zaczęli grzebać zmarłych zupełnie inaczej niż do tej pory, czyli w całości. Zakazano także składania darów grobowych, co jak widać, nawet współcześnie do końca nie działa.
Powyższe zakazy i nakazy wywołały nie lada zamieszanie, ponieważ były sprzeczne z jednym z najważniejszych aspektów wierzeń. Niezrozumiałe praktyki doprowadziły do nowego, niezwykłego typu pochówków. A mianowicie, pochówków antywampirycznych. Skoro człowiek po śmierci pozostawał niespalony, nie mógł do końca odejść na tamten świat a więc automatycznie stawał się groźny. Dotyczyło to zwłaszcza osób z jakiś powodów wykluczonych za życia z funkcjonowania społeczności, lub też odwrotnie, pełniących w nich szczególną funkcję. Według podziału Jerzego Strzelczyka, osoby takie można by zaliczyć do kategorii półdemonów. Naturalne więc, że zaczęto się przed nimi zabezpieczać, co czyniono na różne sposoby. Znane są szkielety pozbawione głów lub odwrócone twarzami do ziemi. Odkrywano szczątki ze śladami skrępowania lub wbitych ostrych narzędzi. Dość częstą formą pochówków antywampirycznych było umieszczanie w ustach zmarłego kamienia lub innego przedmiotu. Niektóre szkielety pozbawione są dolnych części kończyn, do połowy przepalone lub czaszki znajdują się zupełnie gdzie indziej niż wskazuje na to porządek anatomiczny. Szczególną rolę pełnią też metalowe, żelazne przedmioty, jak sierp. Kojarzono je ze sfera magii i rolą apotropaiczną, ochronną.
Niesamowita pieśń przełomu wczesnego i pełnego średniowiecza? Nie do końca. Wiara w to, że nieodpowiednio pochowany człowiek może niepokoić żywych przetrwała bardzo długo. W kaszubskim folklorze istnieje obrzęd pustej nocy. Przed pochówkiem czuwano przy zmarłym pilnie go obserwując. O tym, że człowiek może stać się upiorem, świadczyła zmiana koloru skóry lub nagła opuchlizna. Niepokojące były też nagłe choroby i śmierć w najbliższym otoczeniu. W takim wypadku zabezpieczano się wkładając zmarłemu do grobu mak – by musiał go liczyć, lub kłębek wełny – by go rozplątywał. Jeżeli powyższe metody nie działały pozostawały sposoby średniowieczne. Pochówki antywampiryczne powstały więc w okresie chrystianizacji a na kiedy datuje się ich koniec? XIV wiek, XVII, XIX? Ostatni znany mi przykład to lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Dość szokujące ale prawdziwe.
O słowiańskim obrządku pogrzebowym powstała masa mądrych książek i artykułów. Dzisiaj chciałam Wam tylko przybliżyć najważniejsze aspekty, stworzyć artykuł dla laika, od którego mógłby zacząć. Na koniec jeszcze kilka słów o kwestiach postrzegania zaświatów.
W wierzeniach słowiańskich występują trzy główne bóstwa związane ze strefą chtoniczną – Weles, Marzanna i Nyja. Zarządzać, związaną ze sferą akwatyczną, krainą zmarłych miał właśnie Weles. Marzanna to bogini wiązana z zimą i śmiercią. Dotycząca jej opowieść mitologiczna łączy ją z postacią Jarowita i okresem przesilenia wiosennego, czyli słowiańskich Jarych Godów. Zachowanym do współczesności śladem jest zwyczaj topienia kukły zwanej właśnie marzanną. Najwięcej kłopotów sprawia badaczom ostatnie bóstwo – Nyja. Na podstawie analiz językoznawczych jej imienia uznano ją jednak za postać autentyczną. Jej domeną miała być opieka nad duszami zmarłych po tym, jak opuszczą one ciało.
Słowiańskie zaświaty nosiły nazwę Nawi i przenikały się ze światem żyjących ludzi. Jest to widoczne w wierze w różne ornitomorficzne demony zwane nawkami. Dusze miały odwiedzać żywych między innymi pod postaciami jaskółek i sów. Czasem, gdy światy żywych i zmarłych były ze sobą szczególnie blisko, był okres Dziadów. Święto to, związane z kultem przodków, obejmowało najciemniejszy czas w roku. Rozpoczynały je Dziady jesienne obchodzone w okolicach współczesnych Zaduszek a kończyły Dziady wiosenne w czasie przesilenia wiosennego. Najbardziej widocznym śladem zachowanym do dziś są znicze palone na grobach mające niegdyś wskazywać drogę duszom i umieszczane na rozstajach dróg, na kurhanach i w osadach. Nie można też zapominać o zwyczaju pozostawiania pustego talerza podczas współczesnej kolacji wigilijnej – dla Dziada właśnie.
Powiązane artykuły:
- Jak dawniej traktowano zmarłych?
- Krótko o zmianach w obrządku pogrzebowym część 2 – okres wpływów rzymskich, okres wędrówek ludów i wczesne średniowiecze
- Krótko o tym, jak obrządek pogrzebowy zmieniał się przez wieki – część 1: od paleolitu po epokę żelaza