Słowiańskie (?) przedstawienia figuralne i ich związek z kultem – jak zawsze mój wybór


Figur, wykonanych z kamienia i drewna i wiązanych z wierzeniami Słowian jest całkiem sporo. Problem w tym, że duża część z nich jest na razie niemożliwa do wydatowania a, co za tym idzie, niepewna jest ich przynależność kulturowa. Wykonane z kamienia i pozbawione kontekstu archeologicznego rzeźby wywołują więcej pytań niż odpowiedzi i szereg dyskusji. Teorie są różne, mniej i bardziej trafione ale w niektórych przypadkach niemożliwe jest stwierdzenie, kto ma rację i gdzie leży prawda. W przypadku figur o pewnym datowaniu i przynależności kulturowej pytań jest nieco mniej i mają inny charakter. Podstawowe to „Kogo dana rzeźba przedstawia?”. Naukowcy poddają interpretacji źródła pisane i legendy i porównują je znaleziskami archeologicznymi. Nawet jeśli jednak uda się to razem złożyć, dopasować, pewności nie ma. Żadne z tych przedstawień metki nie ma… Jeszcze trudniejsze w interpretacji są przedmioty, które już fizycznie nie istnieją a jedyne znane źródła na ich temat to zapiski i ryciny. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że badający często bardzo chcą coś połączyć z wierzeniami bo to zwyczajnie fascynujące. Wybieram dziś kilka przedstawień figuralnych i o każdym krótko wspomnę. Zapraszam 🙂

Jednymi z bardziej znanych przedstawień figuralnych wiązanych ze słowiańskimi wierzeniami są zabytki ze Ślęży. Są to Panna z rybą, dzik/niedźwiedź, grzyb oraz mnich. W masywie Góry Ślęża i w bezpośredniej okolicy potwierdzono osadnictwo i obecność cmentarzysk, choć nie tylko słowiańskich. Czy sama Ślęża to miejsce dawnego kultu? Z dużym prawdopodobieństwem owszem, świadczą o tym między innym wały oddzielające szczyt wzgórza. Pozostaje pytanie kto i kogo tu czcił? Celtowie czy Słowianie? Może obie te kultury? A może ktoś jeszcze? A kogo czcili to już zupełnie trudne pytanie.

Co do samych rzeźb – wszystkie są wykonane z kamienia i wszystkie zostały przestawione z pierwotnej lokalizacji. Te dwa fakty sprawiają, że przy obecnym stanie badań, nie możemy z całą pewnością stwierdzić ich przynależności kulturowej oraz określić czasu powstania. Wielokrotnie były poddawane dyskusjom i badaniom a zdania, jak zawsze przy zagadnieniach tego typu, są podzielone.

Na szczycie Ślęży stoi zoomorficzna figura znana jako dzik albo niedźwiedź. Jeżeli byłby to dzik to można byłoby go wiązać z przekazami kronikarskimi dotyczącymi sakralnej funkcji tego zwierzęcia i jego powiązań z bogiem Perunem. Znany jest zapis, według którego to tarzający się dzik był odpowiedzialny za grzmoty podczas burzy. Badania kształtu rzeźby wykazały jednak, że prawdopodobnie przedstawia ona niedźwiedzia. W takim wypadku również istnieją powiązania zwierzęcia i słowiańskich wierzeń. Z drugiej strony i dzik i niedźwiedź funkcjonowały również w wierzeniach celtyckich. Badacze uznający opisywana rzeźbę za wytwór Celtów jako dowód podają również znak ukośnego krzyża wyryty na brzuchu zwierzęcia.

Kolejna rzeźba to Panna z rybą. Przedstawia ona bezgłową postać ludzką trzymającą coś w rękach i towarzyszy jej drugie, podobne jak to umieszczone na szczycie Ślęży, zwierzę.

Figury ustawiono w specjalnej wiacie na zboczu góry. Legendy wiążą przedmiot z czasami już chrześcijańskimi a kogo tak naprawdę miał przedstawiać i kiedy powstał pozostaje tajemnicą.

U stóp Ślęży, przy wejściu na prowadzący na jej szczyt szlak, stoi kolejna rzeźba, zwana najczęściej Grzybem. Nie jestem historykiem sztuki ale jeżeli oba dziki/niedźwiedzie są na pierwszy rzut oka podobne i być może nieco analogii stylistycznych można się też dopatrzeć w Pannie z rybą, to z Grzybem jest zupełnie inaczej. Mi przypomina kręgiel i jego kształt jest zupełnie inny niż wspomniane powyżej figury.

Czwartą rzeźbę znajdziemy przy kościele św. Anny w Sobótce. Jest to właściwie część figury znanej jako Mnich. Na jej przedzie widnieje znak ukośnego krzyża a po przeciwnej stronie wyrzeźbiono kształt przypominający fałdy szaty. Od góry można zauważyć kilka otworów – prawdopodobnie jest to ślad po elementach mocujących fragment z drugą częścią.

Sprawa figur ze Ślęży jest nadal żywo dyskutowanym tematem i nastręcza wiele problemów interpretacyjnych. Nie ma pewnych informacji na temat czasu powstania rzeźb, nie wiadomo nawet czy zrobiono je jednocześnie. Nieznana jest też ich pierwotna lokalizacja i powód jej zmiany. W literaturze można trafić na interpretację, że powodem było użycie rzeźb jako słupów granicznych. Kto jest autorem tych figur? Najczęściej podaje się Celów lub Słowian ale na pewno nie wie nikt. Kogo przedstawiają i z jakimi wierzeniami je wiązać trudno stwierdzić.

Zupełnie inaczej, dużo jaśniej, wygląda kwestia Świętowita Wolińskiego. Jest to niewielka, wykonano z cisowego drewna figurka przedstawiająca postać o czterech twarzach. Wczesnośredniowieczne osadnictwo i cmentarzysko na Wolinie zostało potwierdzone, pewne jest też datowanie figurki. Odkryto ją in situ, w warstwie datowanej na IX wiek, w budynku mieszkalnym. Niewielkie wymiary oraz lokalizacja figurki sprawiają, że powszechnie wiąże się ją z kultem domowym. Kto wykonał ten przedmiot? Prawdopodobnie Słowianie, chociaż pojawiają się głosy, że mogli to być Skandynawowie.

Z Wolina znamy jeszcze drugie znalezisko być może związane z kultem słowiańskim. Są to tak zwane Nogi z Wolina. W tym przypadku sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana niż przy interpretacji Świętowita. Mimo, że prowadzono badania na obszarze Wolina, przedmiot został znaleziony poza obszarem wykopalisk. Niektórzy badacze widzą w wykonanym z dębowego drewna znalezisku nogi stanowiące część większego posągu. Jeżeli miałaby to być proporcjonalnie wykonana postać ludzka, posąg miałby około 2-3 m wysokości. Z drugiej strony, mógł to być element architektoniczny. Zabytek datuje się ostrożnie na XI wiek.

Innym intrygującym znaleziskiem jest płaskorzeźbiony kamień z Leźna. Przedmiot odkryto w drugiej połowie XIX wieku i cechują go wymiary 80×60 cm. Przed remontem obiektu stał w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku. Płaskorzeźby znajdują się na trzech powierzchniach głazu więc musiał być wyeksponowany w sposób umożliwiający oglądanie go z każdej strony. Datowanie zabytku jest oczywiście niemożliwe, nie wiadomo też, gdzie stał pierwotnie. Na jednej ze stron głazu wyryto jeźdźca na koniu, na drugiej antroporficzna postać trzymającą coś (róg do picia?) w ręce, na ostatniej rzeźbionej powierzchni postać w przybliżeniu ludzką. Ta ostatnia ma jednak nieproporcjonalnie grube ręce – według jednych badaczy to skrzydła, według innych w ten sposób twórca chciał przedstawić postać opierająca dłonie na biodrach. Niektórzy widzą też inną nieludzką cechę postaci – ptasi dziób. I znowu to samo pytanie – kto jest autorem zabytku? Symbolika pasuje do co najmniej czterech kultur – Celtów, Skandynawów, Bałtów i Słowian. Na Celtach się nie znam, więc powstrzymam się od komentarza. Znam się natomiast na pochówkach końskich, głównie bałtyjskich. W postaci przedstawiającej jeźdźca widzę więc nawiązanie do bałtyjskiego i skandynawskiego zwyczaju grzebania koni. Ze skandynawskich źródeł pisanych wiemy, że dusza zmarłego udawała się w zaświaty konno. Dla Bałtów nie ma aż tak ewidentnych źródeł pisanych, jednak możemy doszukiwać się ich pośrednio. Za to i Bałtów i u Słowian istniał zwyczaj hippomacji. Być może kultywowali go również Skandynawowie, ale z tego co wiem, nie zostało to potwierdzone. Jedna z interpretacji tłumaczy wszystkie trzy płaskorzeźby umieszczając je w kręgu wierzeń skandynawskich. W tej sytuacji jeździec miałby symbolizować duszę wojownika udającego się do Walhalli gdzie zostaje przywitany przez Walkirię trzymającą róg do picia. Postać łącząca w sobie cechy ludzkie i ptasie miałaby być natomiast przedstawieniem Odyna przemieniającego się w orła.

Na dzisiaj to tyle. Zapewne powstanie kolejna część, bo jest o czym pisać.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *