Dualizm w wierzeniach dawnych Słowian


Wierzenia Słowian to temat mocno skomplikowany i dyskusyjny. W środowisku naukowym zdania są podzielone a dyskusje nieraz wywołują silne emocje. Dobrze ukazuje to dostępna on-line publikacja „Badania nad wierzeniami Słowian. Wczoraj, dziś, jutro.” Autorstwa Grzegorza Antosika i Michała Łuczyńskiego. Autorzy zadali w niej te same pytania różnym badaczom różnych dziedzin. Odpowiedzi, które uzyskali, są bardzo różne. Na tym blogu znajdziecie recenzję i link do tej pozycji. Ja nie aspiruję do pozycji badacza słowiańskich wierzeń ale swoje przeczytałam. Na pewno znajdzie się ktoś, kto się ze mną nie zgodzi (i to nie jeden ktoś) ale z widzę dualizm w słowiańskiej mitologii. Niniejszy artykuł potraktujcie więc raczej jako moje przemyślenia niż prawdę objawioną. Z resztą, to jest blog popularnonaukowy, nie podręcznik.

Dualizm rozumiem jako współdziałanie dwóch przeciwstawnych sił, dwóch przeciwieństw. Zazwyczaj reprezentują one siły „dobre”, jasne, ciepłe, których antagonistami są przedstawiciele ciemności, związani ze śmiercią, ze strefą chtoniczną. Widać to już przy okazji jednej z wersji mitu kosmogonicznego. Opowiada on o stworzeniu świata. Na początku miała być wielka woda a na niej unosiło się czółno. W środku siedziało dwóch antagonistów – Perun i Weles. Domeną Peruna było niebo, słońce, ogień i światło. To bóstwo twórcze, jasne. Natomiast Weles to bóg podziemi, zmarłych, związany z wodą. Choć tak naprawdę funkcje tych dwóch postaci wykształciły się właśnie w procesie powstawania świata. Perun i Weles siedzieli więc w czółnie na środku wielkiej wody i myśleli nad tym, jak stworzyć świat. Rozegrała się następująca scena: Perun rzekł do Welesa coś w stylu „Zanurkuj i przynieś mi jedyną dostępną ziemię, z dna praoceanu. Ale pamiętaj, że kiedy będziesz ją brał do dłoni, musisz powiedzieć, że bierzesz ją w imię moje – Peruna i swoje – Welesa. Wtedy będziemy razem rządzić nowo powstałym światem i zapanuje równowaga.” (To nie jest dokładny cytat z żadnego źródła pisanego!) Weles zanurkował ale nie spełnił przykazania Peruna, chciał zagarnąć ziemię tylko dla siebie, więc pominął imię adwersarza. Jak część z czytelników na pewno wie, nie udało mu się przynieść w dłoni ani ziarenka piasku. Następnie sytuacja się powtarza a skutek jest identyczny. Za trzecim razem użył imienia Peruna i przyniósł ziemię. Sypnął na wodę i powstała mała wyspa. Ale nie był to koniec procesu stwarzania świata i współpracy dwóch dualistycznych przeciwników. Według opowieści Perun użył podstępu, położył się i udał, że śpi. Weles próbując zagarnąć świat dla siebie, usiłował zepchnąć przeciwnika do wody. Jednak wszędzie, gdzie przetoczyło się ciało Peruna, ziemia rozrastała się aż do dzisiejszych rozmiarów. Następnie Perun otworzył oczy i wyjawił, na czym polegał podstęp. Chodziło o to, żeby świat stworzyli dwaj adwersarze – jasny bóg, którego domeną jest niebo i ogień oraz bóstwo chtoniczne związane z wodą i podziemiami. W kolejnych wersjach mitu znanych z wierzeń ludowych, funkcję Peruna i Welesa przejmują dwa ptaki albo chrześcijański Bóg i diabeł. O tym, że te dwie postaci to przeciwieństwa, chyba nie trzeba nikogo przekonywać 🙂

Gdzie jeszcze widzę dualizm? Praktycznie wszędzie, na przykład wśród innych bóstw i demonów. Doskonałym przykładem jest dwójka postaci mitologicznych, które co roku doprowadzają do zmiany pór roku – mianowicie nadejścia wiosny. Mowa tu o Marzannie i Jaryle. Marzanna, Mora, Śmiercicha była boginią śmierci i zimy, przedstawiano ją jako starą, brzydką kobietę. Jaryło odwrotnie – młody, piękny bóg, uosobienie sił witalnych, energii i wiosny. I, podobnie jak w przypadku mitu kosmogonicznego, dwa antagonistyczne bóstwa łączy historia mitologiczna. Jest nieco inna niż w pierwszym przykładzie. Tym razem to historia o miłości. Wspomina ona, że kiedyś Mora przybrała postać pięknej, młodej kobiety i uwiodła Jaryłę. Jednak ich szczęście nie trwało zbyt długo – szybko okazało się, że jest to związek kazirodczy. Marzannę dosięgła więc boska, Perunowa sprawiedliwość w postaci pioruna. Ogień z nieba podpalił boginię, która wpadła do wody ginąc w ten sposób. Mamy tu więc historię dwóch antagonistycznych bóstw – życiodajnego, pełnego wigoru Jaryły oraz zimowej, chtonicznej Marzanny, które razem doprowadziły do bardzo ważnego, cyklicznego wydarzenia – nadejścia wiosny.

Z okazji przesilenia wiosennego obchodzono święto zwane Jare Gody, będące pamiątką powyższych wydarzeń mitologicznych. Niemal do współczesności (miejscami do współczesności) zachował się też zwyczaj palenia kukły marzanny a następnie wrzucania jej do wody. I tu widzę kolejny przykład dualizmu, mianowicie połączenie dwóch żywiołów – ognia i wody. Występuje ono także przy okazji innych świąt. Doskonale widoczne jest w czasie obrzędów Nocy Kupały. Wtedy to wito wianki, wkładano w nie zapalone świece a następnie puszczano na wodę. Skakano też przez ogniska i, po raz pierwszy w roku, zażywano kąpieli. Ogień i woda były obecne w wierzeniach Słowian niemal przez cały czas. Co ciekawe, znam pewien przykład z autopsji. W dzieciństwie, uczestnicząc (dość bezrefleksyjnie) w chrześcijańskich obrzędach świątecznych, moją uwagę przykuło pewne zjawisko. Podczas obrzędów przedwielkanocnych, w trakcie Wielkiej Soboty, następował tak zwany chrzest ognia. Wiem, że nie na całym terenie Polski występował ten zwyczaj, możecie więc poczuć się zdziwieni. Ja opiszę to, co widziałam na kościelnych podwórkach w dwóch miejscach – w mieście na Mazurach, dokładniej w Giżycku oraz na wsi na Lubelszczyźnie. Z okazji Wielkiej Soboty, podczas wieczornego nabożeństwa, rozpalano wielkie ognisko, często paląc przy okazji palmy z niedzieli wielkanocnej. Następnie obchodzono kościół w procesji trzy razy a potem pokrapiano ognisko wodą święconą. Popiół po wygaszeniu ognia służył na kolejną środę popielnicową. Już wtedy (mogły być lata 90 XX wieku lub początek XXI wieku) coś mi nie pasowało. W tej chwili nie mogę pozbyć się wrażenia, że to echo jakiegoś pogańskiego zwyczaju…. Z resztą przecież nie jest to jedyny ślad dawnych wierzeń we współczesnym obrządku chrześcijańskim.

Mogłabym mnożyć kolejne przykłady antagonistycznych bóstw czy demonów (Swarożyc i Chors, Baba Jaga i Leszy) czy też przykłady współwystępowania ogni i wód. Dziś jednak postanowię w tym miejscu zakończyć. Nigdy nie chciałam prowadzić bloga agresywnego i przekonywać kogokolwiek do swoich racji, raczej dzielić się przemyśleniami. Czasem i tak moje teksty wywołują dość emocjonalne dyskusje. Dyskusja jest też dobra. Pamiętajcie tylko o tym, że ja niczego nie podaję jako jedynej prawdy objawionej. A już na pewno nie zagadnień mitologicznych.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *